Abyśmy spotkali Jezusa, gdy On do nas przychodzi
Drodzy Bracia i Siostry,
„Boję się Boga przechodzącego mimo”. Te słowa św. Augustyna wyrażają lęk przed tym, by nie rozminąć się z Bogiem i z Jego łaską, by nie przeoczyć, że jest blisko nas i naszych spraw. Można je odnieść także do bliskich już Świąt Bożego Narodzenia.
- Zanim nadejdzie Boże Narodzenie
Z dzieciństwa i młodości pamiętam szczególnie grudnie: z okresu Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego. Dlatego, że wiele z nich było pełnych napięcia i lęku przed tym, co wydarzy się przed Świętami czy po Nowym Roku. Zapowiadana przez władze „regulacja cen” przynosiła ich wzrost o 30, 100 czy 240%. Protest robotników wobec podwyżek w grudniu 1970 roku zakończył się masakrą na Wybrzeżu i odejściem Gomułki. W roku 1981 napięcia społeczne wiązały się z obawą przed interwencją wojsk Układu Warszawskiego – tym razem już przed świętami, 13 grudnia został wprowadzony stan wojenny.
Tegoroczny grudzień przynosi kolejne doniesienia z Ukrainy. Przerażeni raportami z frontu, pragniemy sprawiedliwego pokoju i lękamy się rozszerzenia wojny. Ograniczamy nasze wydatki i nie pocieszają nas wieści o spowolnieniu gospodarki krajów bogatych czy groźba głodu w krajach ubogich. Przeżywamy problemy osobiste i naszych bliskich, niepokoimy się stanem zdrowia, martwimy się z powodu coraz trudniejszego kontaktu z dzieckiem, próbujemy ratować małżeństwo.
Tymczasem kończy się Adwent, w którym czytane teksty z dziejów Izraela przekonują, że sami sobie nie poradzimy. Grzechy i niewierności piętnowane wtedy przez proroków, popełniamy także i my. Potrzebne jest przyjście Zbawiciela, aby nas wyzwolił, uwolnił od winy i uleczył. Smutek z powodu nieporządku i zła oraz szukanie pojednania z Bogiem i ludźmi to pierwsze pole przygotowań do świąt Bożego Narodzenia.
- Uwierzyć, aby odnaleźć Zbawiciela
W najbliższą sobotę zasiądziemy do Wigilii, a wielu uda się na Pasterkę, by zacząć świętować Boże Narodzenie. Czy w tym czasie dotrze do naszej świadomości, co jest najgłębszym sensem tych Świąt? Jest nim na pewno wydarzenie, nieznane w żadnej innej religii – że prawdziwy Bóg w jednym momencie dziejów stał się Człowiekiem i urodził się jako Syn Maryi. Bóg w ludzkim ciele zechciał bowiem uwolnić człowieka od grzechu, śmierci i zła. Motywem Jego przyjścia na świat była ujmująca miłość, która objawia się od pierwszych chwil życia bezbronnego Dziecka urodzonego w biednym zakątku Izraela podbitym przez Rzymian.
Ten, kto uświadomi sobie znaczenie narodzin Jezusa, będzie poruszony tym, że z grzesznika zmierzającego do śmierci stał się dzieckiem Bożym, które odtąd pragnie być na zawsze z kochającym Ojcem. Gdy ktoś taki chce świętować Boże Narodzenie, szuka wskazań w słowie Bożym, w głębokich treściach kolęd i zwyczajów. Umacniają one przekonanie, że Bóg ze swoją miłością chce być blisko człowieka, zwłaszcza tego, który potrzebuje Jego pomocy.
Ewangelia podkreśla pokorne i ciche przyjście Boga w postaci bezbronnego Dziecka. Nie szuka On sprzyjającego czasu czy okoliczności, nie wymaga zapewnienia Mu bezpieczeństwa ani wygody. Nie oczekuje powitań ani honorów, nawet od lokalnych władców. Gdy przychodzi na świat, śpi nawet Betlejem, a nieoczekiwane zaproszenie w środku nocy przyjmą chętnie pasterze czuwający przy swoich stadach. Rozpoznać mają Jezusa, Pana i Mesjasza po tym, że będzie zawinięty w pieluszki i położony w żłobie.
- Aby nie rozminąć się z przychodzącym Panem
Nawet w Betlejem, ani tym bardziej w Jerozolimie, nie zauważono narodzin Jezusa. Mało kto wiedział, że tę właśnie miejscowość wskazał Micheasz jako miejsce przyjścia na świat Mesjasza. Cesarstwo Rzymskie od 20 lat cieszyło się pokojem, który trwał jeszcze ponad 200 lat. Jedynie lokalne bunty były szybko tłumione, a nadużycia miejscowej władzy budziły co najwyżej trwogę poddanych. Zapewne nieraz w Betlejem mówiono o Herodzie, który uśmiercił swoją drugą żonę, jej dwóch synów oraz jej brata i matkę a także syna pierwszej żony.
Nam zaś dzisiaj z różnych powodów grozi, że nie zauważymy przychodzącego Jezusa w święta Bożego Narodzenia i rozminiemy się z łaską, która dana jest na ten czas radości płynącej z wiary, dla naszego pojednania z Bogiem i ludźmi, wspierania innych czy właściwego odpoczynku. Skupieni na naszych sprawach i problemach, zniechęceni do szukania pomocy u Boga, możemy nie usłyszeć zachęty i nie rozpoznać momentu, że to On przychodzi.
Nie wiemy, czy ta Wigilia nie jest naszą ostatnią w czasach dotychczasowego pokoju, jak długo jeszcze dochodzić będą wieści o wojnie, śmierci i zniszczeniach. Ubogich jednak zawsze mieć będziemy, jak zapewniał Jezus (Mt 26, 11). Wigilia zaś i święta Bożego Narodzenia wiążą się z gotowością przyjścia z pomocą potrzebującym. To także czas wyjątkowej pociechy od Boga dla przeżywających niewolę, smutek, opuszczenie, samotność czy bezradność. Ukazują to ilustracje Wigilii zesłańców na Syberii, więźniów obozów zagłady czy internowanych w stanie wojennym.
Drodzy Bracia i Siostry, chciałbym ze słowami tego listu dotrzeć do wszystkich domów Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Życzę każdemu z Was błogosławieństwa, umocnienia i radości od Tego, który narodził się tak blisko naszych trosk i niepokojów. Niech On pochyli się nad Wami i wesprze każdy dobry zamiar i z nadmiarem odpowie na Wasze prośby i błagania. Wasza wypróbowana już gotowość pomocy potrzebującym i bezradnym niech dalej rozkwita. Nie ulegajmy podszeptom podejrzliwości, zawiści i nienawiści. Niech nas nie dzieli głos żadnej partii, stronnictwa, ideologii, jakiejkolwiek telewizji czy portalu, abyśmy nie stawali się wrogami kogokolwiek, a zwłaszcza najbliższych. Niech Pokój, który Bóg przynosi, zapanuje w Waszych sercach, byście mogli życzyć go każdemu.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec † i Syn †, i Duch Święty †. Amen.
† Roman PINDEL
Biskup Bielsko-Żywiecki